sapiens sapiens
1771
BLOG

Zielona rzeczywistość, czyli ubóstwo w Niemczech

sapiens sapiens Polityka Obserwuj notkę 8

Moja przepona pracowała przez całe dwie minuty, kiedy przeczytałem, że przepisy o ochronie środowiska w USA i WIelkiej Brytanii napędzają trend przekształcania elektrowni węglowych w elektrownie zasilane drewnem. Przepisy te oparte są na fałszywym założeniu, że spalanie drewna zmniejsza emisję CO2. Elektrownie spalające drewno otrzymują "kredyty węglowe", zwolnienia z podatku i subsydia rządowe. A wszystko za sprawą koncepcji "neutralności węglowej" spalanej biomasy - opracowanej w roku 1996 przez... no właśnie, zgadniecie? Przez IPCC. Przez tych "nieomylnych" "naukowców".

W r. 2011 Europejska Agencja Ochrony Środowiska skorygowała ten "poważny błąd", ale rządy i parlamenty poszczególnych krajów przepisy zmieniają wolniej. I tak - w tym roku - 2013 - ogłoszono, że największa elektrownia w Europie, zasilana węglem Drax Power Station w Wielkiej Brytanii, zostanie przekształcona w elektrownię zasilaną drewnem. Będzie spalała miliony ton amerykańskiego drewna rocznie. W ten sposób rząd Wielkiej Brytanii "ZMNIEJSZY" w poważnym stopniu emisję CO2.

Te dziwaczne limity, przeliczniki, konwencje liczenia emisji - to wszystko są objawy i skutki poważnego traktowania grupki cwaniaków straszących, że bez ograniczenia emisji CO2 Ziemia się przegrzeje. Wystarczy ich przegonić, by wszystko wróciło do normy.


W wyniku osłabienia pozycji politycznej i moralnej Zielonych (po publikacjach przypominających wstydliwą przeszłość niektórych ekologów) w Niemczech, zaczęto tam zastanawiać się nad kosztami programów ekologicznych.
Kilka tygodni temu Der Spiegel opublikował alarmujący artykuło skutkach realizowanej tam utopijnej "zielonej" polityki energetycznej. Tekst zatytułowany "Jak energia elektryczna stała się dobrem luksusowym" stwierdza, że w wyniku "zielonego snu" Niemcy płacą za energię elektryczną najwięcej w Europie, a pokrywany z ich kieszeni koszt energetyki odnawialnej porównywalny jest z wartością pakietów ratunkowych dla niektórych krajów strefy euro.

"W tym roku niemieccy konsumenci będą musieli zapłacić 20 mld euro za energię elektryczną z paneli słonecznych, elektrowni wiatrowych i biogazowni - energię o cenie rynkowej nieco ponad 3 mld euro."
"Nawet kwota 20 mld euro jest dyskusyjna, jeśli doliczyć do niej wszystkie nieprzewidziane koszty i straty uboczne związane z danym projektem. Panele słoneczne i turbiny wiatrowe czasami generują ogromne ilości energii elektrycznej, a czasem wcale. W zależności od pogody i pory dnia, dany region może mieć problem z absurdalnymi stanami nadwyżki lub niedoboru energii."

Niemcy, wcześniej gorąco popierający zielone programy, zaczęli dostrzegać, że najubożsi obywatele nie są w stanie płacić za prąd elektryczny. Organizacje charytatywne nazwały to zjawisko "ubóstwem energetycznym". Szacuje się, że każdego roku ok. 300 tys. gospodarstw domowych jest odcinanych od prądu z powodu niespłaconych rachunków.
Dostrzega się wreszcie, że na skutek takiej polityki dotowania drogich odnawialnych źródeł energii następuje redystrybucja pieniędzy od najuboższych, których nie stać na panel słoneczny lub turbinę wiatrową, do najbogatszych, których stać na takie inwestycje. Der Spiegel zwraca uwagę, że największą odpowiedzialność za szkodzenie ludziom ubogim ponoszą partie lewicowe.

Socjaldemokraci, "którzy postrzegają siebie jako partię klasy robotniczej, długo ignorowali ten regresywny aspekt systemu. Zieloni, partia ludzi o wyższych dochodach, robi to nadal".

Były minister środowiska, p. Jurgen Tritten z Partii Zielonych twierdził kiedyś, że "przełączenie" Niemiec na energię odnawialną będzie kosztowało każdego Niemca nie więcej niż kosztuje gałka lodów. Rzcczywistość jest taka, że najubożsi muszą wybierać pomiędzy kupnem drogiej świetlówki energooszczędnej a czymś do jedzenia.

Premier Wielkiej Brytanii, kiedyś obiecujący, że jego rząd będzie "najzieleńszym rządem w historii", od niedawna przyznaje, że "zielone opłaty" na rzecz odnawialnych źródeł energii są przyczyną "ubóstwa energetycznego" dla ok. 2,4 mln brytyjskich gospodarstw domowych.

Wydaje się mocno szalone to dązenie do wykorzystywania źródeł energii, które są nie tylko wielokrotnie droższe od źródeł konwencjonalnych, ale przede wszystkim kosztują więcej, niż niektórzy ludzie są w stanie płacić. I to jeszcze przy negatywnym wpływie na stan przyrody i na widok z okna. A także przy zerowym wpływie na klimat lub temperaturę.
Przykład z tym niemieckim zielonym ministrem środowiska powinien tych, którzy o tym nie wiedzą, nauczyć raz na zawsze, że Zieloni kłamią, a ich celem nie jest wcale poprawa stanu środowiska, ale przyspieszenie zmian społecznych. Podwyższenie kosztów życia, kontrola i rozwarstwienie społeczeństwa, wpędzenie w ubóstwo jak największej liczby ludzi - takie są jak na razie skutki ulegania zielonym aktywistom.

 

 

sapiens
O mnie sapiens

Człowiek cywilizowany, o poglądach konserwatywno-liberalnych. Pisuję tylko o sprawach ważnych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka